Karczma Zbójnicka
  • www.karczma-zbojnicka.pl
  • www.karczma-zbojnicka.pl
  • www.karczma-zbojnicka.pl

O zbójnikach

JÓZEF BACZYŃSKI ZWANY SKAWICKIM

Poza buki, poza hradami,
Pójdziem chłopcy zbijać, kraść.
Idźcie chłopcy kraść i zbijać,
Bo nie mamy za co pić!
Pudziem chłopcy, pudziem zbijać,
Bo nie mamy za co pić.
Do plebana, czy do pana,

Józef Baczyński (?-1736), był jednym z najbardziej znanych zbójników Beskidów Zachodnich, działał w Beskidzie Żywieckim, w okolicach Babiej Góry, na Orawie, w Gorcach i w okolicach Limanowej.

Urodził się w podbabiogórskiej wsi Skawicy, jako syn Piotra i Rejny (Reginy). Przed rokiem 1732 przyszły zbójnik ożenił się i zamieszkał ze swoją żoną u swojego szwagra Błażeja Ficka jako komornik we wsi Jaszczurowa, niedaleko Wadowic. Wiosną 1732 roku, podczas jarmarku w Wadowicach, na który udali się ze szwagrem, dokonali pierwszego rabunku, i tak zaczęło się rabunkowanie.

Kompania Baczyńskiego słynęła z tego, że ukradła z dworu w Żytnie klawikord. Instrument spalili w lesie, bo nikt nie umiał na nim grać. Baczyńskiego osadzono w więzieniu w Krakowie, został stracony na początku 1736 roku.

 

ONDRASZEK

Ondrasz, czyli Andrzej Fuciman, był synem bogatego wójta z Janowic.

Ochrzczony został 13 listopada 1680 roku w pobliskiej Dobrej.

W 1711 roku dołączył do grupy zbójców, szybko zostając ich liderem, grasując przez 4 lata od Lanckorony po Kromieryż na Morawach i od węgierskich żupanatów z bogatymi kościołami po Racibórz. Ondraszek uważany był za "czarodzieja". W ludowych wierzeniach to człowiek posiadający moc czarodziejską, nieosiągalny dla kul wystrzelonych z pistoletów...

Legenda głosi, że gdy zbójnik jest bliski śmierci, znajduje go czarownica Łucja i w zamian za obietnicę wyrzeczenia się Boga uzdrawia go i obdarza szeregiem nadprzyrodzonych mocy. W zamian musi zobowiązać się, że nigdy nie będzie się modlić ani myśleć o Bogu. Zobowiązanie dotrzymał, ale równocześnie zaczął czynić dobro, używając cudownego obuszka (ciupagi) do czynienia dobra i karania zła. Zabierał bogatym i dawał biednym. Tysiące biedaków modliło się za niego, co wywołało ogromne niezadowolenie czarownicy. Za głowę Ondraszka wyznaczono niebagatelną nagrodę 100 florenów. Zginął z ręki kompana w karczmie Antoniego Horaka w Świadnovie 1.4.1715

 

JURASZEK czyli JERZY FUCIMAN

Juraszek, współczesny Ondraszkowi zbójnik z Beskidu Śląskiego, członek Ondraszkowej "rodziny" i podstępny zabójca junaka z Janowic. Prawdopodobnie również Juraszek był krewnym Ondraszka. Zbójowali razem przez cztery lata, aż do wyznaczenia nagrody za Andraszka żywego lub martwego. Juraszek, wraz z czterema innymi kompanami, 1 kwietnia 1715 roku, w karczmie Antoniego Horaka w Świadnowie na Morawach, niedaleko Frydka, podstępnie odebrał hersztowi w tańcu jego cudowny obuszek i zabił nim sławnego zbójnika. Krótko jednak zdrajcy cieszyli się życiem: skazani na galery w Trieście za próbę ucieczki i poranienie straży zostali rok później straceni w Cieszynie.

MARTIN PORTASZ – OKRUTNY ZBÓJNIK

Pije zbójnik, pije, talarkami płaci,
Weznom go do nieba aniołowie śwaci
Nie wstydźcie się ludzie, macie zbóją w rodzie,
Zbójnik pudzie w niebo, na samiutkim przodzie.
Zbójnicek już skonał, to go pogrzebiecie,
Bo jego żałują na całutkim świecie

Nazywał się Martyn Portasz, zaś Dzigosik wydaje się być przezwiskiem lub przydomkiem. Zbój pochodził z terenu ówczesnych Węgier, konkretnie z bliżej nieokreślonej wsi Bystrzycy. Nieznana jest również data urodzin zbójnika, nie wiadomo ile miał lat w chwili śmierci, brak też danych o jego społecznym pochodzeniu. W 1680 roku przedostał się na ziemie Polski południowej na czele 25 zbójników. Rabował i palił wsie i miasteczka, okradał zwłaszcza dwory i folwarki szlacheckie w Beskidzie Żywieckim, w Kisucach i na granicznej z nimi Orawie, na Węgrzech, w Austrii, w Racuszach, Czechach i na Śląsku. Zasłynął z bezwzględności i okrucieństwa.

Zginął z ręki kata 10 stycznia 1689 roku na górze Grojec k. Żywca. Powieszono go za żebro na haku, jak na hetmana zbójnickiego przystało.

WOJTEK MATEJA – OSTATNI MOHIKANIN

Łzy się leją Matejowi,
Ostatniemu zbójniowi
Hej Bartusiu, twoje góle znają moje siumne chody
Moje myśli…
Jestem sobie Zbójnik z Tater
Nadzwyczajny ze mnie chwat.
Góry siostry mi, a wiatr,
wicher halny to mój brat.

Do ostatnich zbójników podhalańskich należał Wojtek Mateja z Zakopanego. Żył w połowie XIX wieku. Pochodził ze słynnego rodu zbójnickiego Matejów. Stary Andrzej Mateja miał aż siedmiu synów. Razem było ich ośmiu i wszyscy skończyli w wiśniowieckim więzieniu. Najsprytniejszym, najzuchwalszym zbójem był Wojtek Mateja. Był wysoki, tęgi, piękny, bardzo towarzyski, hojny i niezmiernie silny. Odwiedzał hale i wybierał daninę w serkach i baranach, nachodził leśnych i karczmarzy, lecz stopniowo coraz bardziej dziczał. Zaczęli napadać księży, co u zbójników zawsze było zbrodnią. Nie dorobił się majątku, gdyż większą część zdobyczy wydawał na fetowanie przyjaciół.

W podhalańskiej tradycji ludowej jest oceniany i dobrze i źle. Miał on w swoim życiu zbójnickim zarówno okres prawego, "honorowego" postępowania, jak i czyn, który padł cieniem na jego dobrą sławę. Mateję osadzono w więzieniu w Wiśniczu. Opuszczony, po długiej chorobie i nieudanej próbie wydostania się na wolność zbójnik popadł w obłęd i zmarł w roku 1875.

 

ZBÓJNIK BIAŁOŚ Z LIPNICY

Białoś z Lipnicy Wielkiej na "zbójnickie ścieżki" sprowadziła sprzeczka z hajdukiem, któremu odpowiedział pięścią. Od tego czasu zamieszkał na Babiej Górze, skąd napadał okoliczne wsie. Potrafił podobno przez jedną noc pobiec z Orawy do Krakowa i obrabować kilka zamożnych domów. Na rano wracał z powrotem na Orawę. Z Białoścem związana jest także historia kościoła w Lipnicy Wielkiej, który został wzniesiony w 1770 roku. Zbójowi ciężko zachorowała żona. Wielka miłość do żony-frajerki zadecydowały o tym, że zbój ryzykując ujawnienie kryjówki ruszył do księdza. Ten odmówił pójścia w góry. Wówczas wsadził księdza do wora i zaniósł na Babią Górę. Frajerka wyzdrowiała, a Zbójnik następnego dnia posłał księdzu kocioł z pieniędzmi, za które ponoć został wmurowany kościoł. Dla upamiętnienia tego zdarzenia sam kocioł został wmurowany w ścianę kościoła. Naprzeciw kościoła miała stać szubienica, na której powieszono ostatniego zbójnika Białościa - Kiczorskiego.

 

WOJTEK GAŁ Z OLCZY

Hejże, chłopcy, hej! Z wierchów, hal i kniej!
Poza buczki, poza hałas, Pójdziem, chłopcy, zbijać, kraść,
Pójdziem w orli szlak! Hej! Posiejemy strach!
Hej! Zatrwoży się Lach, Liptak skrzydła stuli,
Jak trafiony od kuli ścierwożerczy ptak!

Do ostatnich zbójników podhalańskich należał Wojtek Gał bacować na Hali Kondratowej i sławnie grać na dudach. Był to człowiek zamożny, posiadający grunta i młyn w Olczy. Odznaczał się olbrzymią siłą i odwagą, toteż należał do twardych zbójów. Jego zbójowanie polegało na wpadaniu nocną porą na hale, gdzie zabierał sery i barany, co inni bacowie jak najszybciej starali się odpłacić wzajemnym napadem.

Oprócz tych wycieczek do swych kolegów, Gał w jesieni czatował na kupców, którzy pędzili owce po halach kupione, zabierał część stada, i puszczał napadniętych, nie czyniąc im zresztą krzywdy.

Kiedyś Gał chcąc zatrzymać będące w biegu koło swego młyna pochwycił je ręką, ale koło urwało mu rękę, skutkiem czego Gał umarł, nie zostawiając po sobie wielkiego żalu.

 

SEBASTIAN BURY HARNAŚ SPOD ŻYWCA

Podły chłopcy do szałasu,
Ftorę stryjka będzie nasa,
Hej, ryktuj baca kocioł,
Nawarimy mięsa, Nawarimy mięsa!

Pochodził z Rajczy, wsi położonej niedaleko Żywca w Beskidzie Żywieckim, który w tamtych czasach był gniazdem zbójników. Nieznana jest data urodzenia i śmierci zbójnika, wiadomo jednak, że grasował od 1624 roku. Był jednym z najbardziej znanych hetmanów zbójnickich XVII wieku na Podbeskidziu. Przebiegły i bezwzględny zbój często zmieniał miejsce pobytu. W 1630 roku widnieje w kronikach jako sławny hetman, dowodzący co najmniej kilkunastoosobową kompanią. Legendy głoszą, że Sebastian Bury wraz z całą kompanią przemaszerował nawet na odpust w Milówce.

W 1630 roku Bury stanął przed sądem żywieckim, schwytany podczas hucznej zabawy w Milówce. Torturowany poprzez "wyciąganie kończyn ze stawów i podpalanie smoły boków. Zabity na miejscu egzekucji, gdyż nie mógł iść o własnych siłach.

Kronikarze donoszą, że "zginął na żywieckim rynku z odwagą i fantazją".

 

JURAJ JANOSIK Z TERCHOVEJ

Janosik, Janosik, chłop to nie lada,
Słuchajom go zbójce, co on do nikogo gada

Juraj Janosik urodził się w styczniu 1688 roku w Wierchowej. Wcielony do wojska w grudniu 1707 roku został wzięty do niewoli i zmuszony do służenia w armii cesarskiej. Tam jako strażnik zaprzyjaźnił się z Tomaszem Uhorčikiem, któremu pomógł w ucieczce. W 1710 roku ojciec wyprosił zwolnienie syna z wojska. W 1711 Janosik złożył przysięgę zbójecką. Trudnił się rozbójnictwem do 1713 roku. Wyjątkowym wyczynem było uratowanie od tortur w Żylinie skazanego Mikołaja Śusteka, skazanego na koło, gdzie miał umrzeć. Zbójnikom udało się go jeszcze żywego zdjąć z koła, a gdy umarł, pochowali go. Janosika pojmano w domu Uhorčika. Sądzony i torturowany przez podpalanie skóry, wkłuwanie rozpalonych drutów pod paznokcie, łamanie kończyn, życie zakończył egzekucją na rynku w Mikulaszu według tradycji, powieszony na haku za żebro.

 

ZBÓJNIK SZYMON TATAR

"Nad Tatara, nad Myśliwca polowaczka większego niż mós w całym Tatrak."

Był góralem ze Skibówki koło Zakopanego, żyjącym w pierwszej połowie XIX w. Myśliwiec żył w górach wolny, "bez żadnych praw, bez żadnej niewoli".

Uciekł z austriackiego wojska. Był dezerterem. Wiedząc, że władze austriackie będą go prześladować i nie pozwolą spokojnie mieszkać w rodzinnej wiosce, poszedł na zbój. Szymon Tatar mieszkał pospolicie w jaskiniach pod górą Osobitą i był postrachem przyległych wsi orawskich. Był małego wzrostu, ale nadzwyczajnej siły i zręczności. Pewnego razu oddał się w ręce władz austriackich, odczytując to jako krok w kierunku przyznania mu prawa amnestii. Tak się jednak nie stało. Ostatecznie stracony na rynku w Nowym Targu.

Wiersz opowiada o ostatniej chwili zbiega, gdy spadał z haka.

ZBÓJNIK CUKRZYK

Chłopiec ci ja chłopiec
Wychowany mi ojciec,
Wychowali ludzie
Zbójnik ze mnie będzie.

Zbójnik Cukrzyk grasował na żywiecczyźnie na początku XIX wieku. Jak mówią przekazy, obrabował ze swoim towarzystwem kościół w Zborowie (Słowacja), zabierając kielichy i monstrancje. Z akt żywieckich dowiadujemy się, że dwie kochanki zbójnika Cukrzyka otrzymały wyroki: dwanaście lat i dożywocie (były nimi Zofia Ciasnocha z Górnej Rycerki i Maryna z Kosarzysk). Z opowieści o zbójniku Cukrzyku, grasującym na żywiecczyźnie na początku XIX wieku, dowiadujemy się o ciekawym sposobie obrony chłopów przed zbójnikami.

"Zamożny chłop, aby się przygotować do napadu zbójników, uwiązał w sieni nad drzwiami broń, obciążoną kamieniami. Gdy jednej nocy zbójnicy przyszli i zaczęli wyłamywać drzwi, Garbas spuścił broń na zbójników wkraczających do domu. Jeden ze zbójników przygnieciony kamieniami zmarł, inni zaskoczeni tym zbiegli..."

 

 

ZBÓJNIK NOWOBILSKI

Hejże ino, ino jedź, 
bo jo lepszy jako kmieć, 
a u kmiecia dzieci są, 
a jo chłopiec ino som!

Nowobilski był słynny na całej okolicy zbójnikiem, który poza tym, że ostro rozprawiał się z tymi, którzy mu się sprzeciwiali, kradł także woły. Mieszkał również razem ze swoim bratem i bratową.

Pewnego razu ukradł kilka wołów i właśnie jednego zabił, pokroił na kawałki i wrzucił do kotła. Kiedy mięso już się gotowało w kotle, do chaty weszli żandarmi. Ale ludzie w tamtych czasach byli silniejsi i twardsi niż dziś. Tak bratowa zbójnika niewiele myśląc, usiadła na kotle z gotującym mięsem, przykryła go spódnicami i karmiła niemowlę. Żandarmi, choć czuli zapach mięsa, na próżno przeszukali całą izbę. Mięsa nie znaleźli, a nie domyślili się, że siedzi na nim krewna zbójnika, więc musieli odejść z niczym.

TOMASZ MASNY

Hej! baca nas, baca nas!
Dobryk chłopców na zbój mas,
Jeszcze byłby lepszy miał,
Kiebyś ty im sera dał!

Z Szarego pochodził jeden z bardziej znanych zbójników, Tomasz Masny, który grasował na żywiecczyźnie w XVII wieku. Zbójnik ten zasłużył się napadem na miasto Żywiec. Znamy tylko jeden wypadek napadu zbójeckiego na miasto w historii zbójeństwa! 

Wydarzenie to miało miejsce w r. 1695. Ani w swoim przebiegu, ani w skutkach napad nie był aż tak bardzo groźny, ale spowodował wielkie zamieszanie. Zbójnicy w czasie napadu czuli się w mieście swobodnie, czynili wrzawę, strzelali, skutkiem czego ranili mieszkańca Bielewicza. Dopiero dzwonienie na trwogę zmusiło zbójników do ucieczki, co im się powiodło bez większego wysiłku, gdyż mieli za Sólą przechowane konie. Spośród 17 uczestników napadu dziesięciu niebawem ujęto i stracono. W roku 1696 egzekwowano w Żywcu dziewięciu zbójców z bandy Tomasza Masnego z Szarego. Każdemu ucięto po jednej ręce i przybito je do pręgierza, a potem okaleczonych na żywo na placu ściartowano. Wśród straconych znajdował się ich przywódca - Tomaszowi Masnemu - zdarto najpierw dwa pasy, później ucięto obie ręce i wreszcie wbito żywego na pal. Taka była zemsta za napad na miasto.

 

WOJTEK MARDUŁA ZWANY KRWAWYM 

Ten Tatrzański zbójnik nie miał dobrej opinii wśród ludzi. Był równie odważnym, dzielnym, jak zaciekłym i krwiożerczym w zemście. Zabił on jednego pana - opowiadał podhalański bard Sabała. 

O Mordułach mówili: Takie zajadłe wej potwory były - taka wściekła namiętność, taki nieprzytomny gniew ogarniał ich, kiedy się w karczmie pobili, że przerażenie ogarniało na sam widok ich twarzy zdziczałej od złości i zapamiętania.

„Raz poszedł na Węgry i sam napadł na karczmę, w której było sześćdziesięciu Liptaków. Rzucił się między nich, wołając: Gadajta, psia kość, po polsku, a nie, to won! Ciskał się z ciupagą do oczu każdemu, krzycząc: Ty tu, ty tu! aż wygnał wszystkich na dwór. Potem zaś zaprosił do karczmy, płacił za wódkę i hulał z nimi przez całą noc.”

 

FEDOR  HLAVATY (GŁOWATY) 

Ten słynny zbójnik, który urodził się niedaleko Sniny we wsi Ruska Wołowa. Wraz z bandą pojawił się już w 1485 roku dając się we znaki mieszkańcom pogranicza. W latach 1491-1494 na "zbój" chodził na węgierską stronę, ale grasował też na rozległym terytorium od Orawy aż po Przemyśl. Jego kompania liczyła około 50 osób – Polaków, Rusinów, Słowaków i Włochów. Mówi się, że jest autorem pierwszego komiksu karpackiego. Jest to list do bardejowskich mieszczan, w którym żąda wypłacenia mu przez miasto 400 florenów, jako okup od zemsty zbójnika za powieszenie jego kompanów. Treść listu została wzbogacona rysunkami. Widnieją na nich odrąbane głowy, topory, siekiery i rogi. Listem nikt się nie przejął, schowano go do archiwum, w którym można go podziwiać do dzisiaj. Jednak nie były to tylko pogróżki ze strony zbójnika. W 1499 r. napadł na Barejów, ograbił on mieszczan z pieniędzy, narzucając im kontrybucję, zaś w kolejnym napadzie na przełomie czerwca i lipca spalił całe miasto.

Miejscowościami najbardziej znienawidzonymi przez beskidników Głowatego były: Orawa, Muran, Dunajec (Nowy Targ), Rymanów, Sanok i Przemyśl. Należy do nich dołączyć jeszcze Żmigród, Biecz, Muszynę, Nowy Sącz, Żywiec i Oświęcim. Większość z tych miast miała tzw. prawo miecza, co oznaczało, że dokonywano w nich jawnej sądów nad schwytanymi zbójnikami.

 

JAN KLIMCZAK  

Ciemna noc była,
kie my na zbój połli,
Nie dość Pan Bóg sycićia,
Nic my nie prziniesli, 

Jan na czele kilkudziesięcioosobowej „familii" uprawiał rozbój przy końcu XVII wieku na przestrzeni od Cieszyna i Pszczyny, po Żywiec, Zator, Oświęcim i Bielsko. Był to harnaś dzielny, szlachetny, wspomagający biednych, sprawiedliwy. Ma on też swój legendarny życiorys. Opowiada się więc o nim, że był synem nieślubnym hrabiego czy księcia, stąd też niekiedy w podaniach występuje jako hrabia Klimczok. Służył na dworze bialskiego księcia, gdzie na każdym kroku ostro reagował na niesprawiedliwość wielkiego pana. Pewnego razu został z polecenia swojego chlebodawcy niesłusznie wychłostany i wtedy postanowił się zemścić. Został zbójnikiem, ale napadał tylko na bogatych. Kiedyś udało mu się nawet schwytać znienawidzonego księcia, który udawał się właśnie do swojej narzeczonej. Zbójnik przebrał się w książęce szaty, pojechał na dwór panny, poślubił ją, a następnie odesłał uwiedzionego swemu wrogowi. Przez cały czas swej zbójnickiej kariery opiekował się pokrzywdzonymi. Jan Klimczak był najbardziej „szlachetnym” z całej trójki zbójników Klimczaków. Koniec wieku XVII to lata walki Państwa Polskiego ze Szwedami podczas potopu. W okresie tym wielu górali chwyciło za broń i czynnie włączyło się do walki z najeźdzcą. To zbójnikom żywiec zawdzięcza ocalenie w 1656 roku. Zbójnicy napadali na szwedzkich łupaków – rabusiów, aby wywłaszczyć ich z łupów. Po zakończeniu wojny szwedzkiej, bandy zbójnickie uskuteczniono, poczytując im za zasługę obdzieranie Szwedów, a czyniono to w nadziei, że na przyszłość wystrzegą się bądź zbójnickiego rzemiosła. Zbójnictwo jednak nie wyginęło.

 

WOJCIECH KLIMCZAK 

Za noce, chłopcy, za noce,
bo moje serce nie może,
nie może dłużej wytrzymać,
muszę ją bitką zaczynać.

Wojciech Klimczak słynął z niewybrednych metod postępowania z ofiarami. Łupił gospodarzy, mieszczan a nawet księży, co bulwersowało władze i prosty lud. Nie znamy miejsca i daty urodzin harnasia. W chwili gdy wkraczał na "zbójnicki chodnik" "Hrabia Klimczak" był już żonaty z niejaką Gąsiorkówną ze Straconki pod Bielskiem. Towarzystwo Klimczaka widać dość śmiało poczynało sobie w okolicach Bielska  i Żywca, skoro w roku 1695 zebrano osiemdziesięciu mężczyzn z okolicznych wsi i wybrańców, których liczby akta nie podają, w celu dokonania obławy na zbójników. Alarm dla strażników miejskich miało stanowić czterokrotne trąbienie na rogu kilkakrotnie powtórzone. Instrukcja przewidywała też różne warianty sygnalizacji w. zależności od tego,  
Grupa Wojciecha Klimczaka była stosunkowo duża, liczyła około czterdziestu osób. Posiadał po wsiach wielu wspólników i informatorów, u których się ukrywał.

Wojciecha Klimczaka schwytanego w 1695 r. i "egzekwowano na haku jako hetmana zawiesiwszy" w roku 1690 w Oświęcimiu.

Ludowa legenda z nazwiskiem zbójnika Klimczoka wiąże też nazwę szczytu Klimczok (1119 m n.p.m.) wznoszącego się nad Bielskiem w Beskidzkim Śląsku. 

 

MATEUSZ KLIMCZAK 

Mateusz Klimczak urodził się w Lipowej, wsi w dawnym państwie żywieckim, leżącej u podnóża największego wzniesienia w Beskidzkim Śląsku - Skrzycznego (1257 m n.p.m.). Nie wiadomo, kiedy i w jakiej rodzinie przyszedł na świat. Jesienią 1689 roku ożenił się i zaczął gospodarować.

W 1694 roku z niewiadomych przyczyn przeniósł się na teren tzw. państwa żydowskiego. Nie wiadomo też, kiedy i w jakich okolicznościach stał się zbójnikiem,  
a potem zbójnickim hetmanem. Napadał na Andrychów i dwory szlacheckie w okolicy.

Dziejopis żywiecki podaje, że Mateusz Klimczak został schwytany przez oddział harników polskich pod wodzą Michałkowskiego w chacie chłopa Kubicy, w Mikuszowicach Krakowskich w pobliżu kościółka św. Barbary, gdzie zwykle przechowywał łupy i właśnie znalazł schronienie. W chwili aresztowania znaleziono przy nim wartościowe przedmioty i broń pochodzące z rabunku. Klimczaka wraz z dwoma schwytanymi również towarzyszami przetransportowano do więzienia w Białej. Osadzony w więzieniu bielskim, niebawem na usilne prośby Polaków został przekazany władzom polskim.  Towarzyszy Mateusza Klimczaka stracono w Oświęcimiu, jego samego przewieziono do Krakowa, gdzie złożył "dobrowolne" i wymuszone torturami zeznania. Powieszony za żebro na haku zginął w czerwcu 1697 roku na miejscu straceń na Krzemionkach.  

    Karczma Zbójnicka

    Adres: Zawoja 2123, 34-222 Zawoja
    NIP: 5521730761
    REGON: 520634191

    Po zbójnicku gotujemy, po zbójnicku chleb piecemy.
    Obycaje dobre znamy, jadlo wedlug nich podamy.

    Sa ziemnioki, jest kapusta, jest i pieczen chuda, tlusta,
    Sa i zupy, drugie dania, jest tez deser do podania!